Posty

Fastline dla kobiet w IT? Nie, dziękuję.

Obraz
Dyskryminacja to realny problem. IT wcale nie jest lepsze niż inne branże. Chociaż dużo się przez ostatnie 10 lat zmieniło, to w wielu miejscach seksizm ma się świetnie. Czy specjalne traktowanie kobiet, przyjmowanie na ulgowych warunkach, czy wyrównywanie praw poprzez pozytywną dyskryminację pomoże? Moim zdaniem wyleje tylko dziecko z kąpielą. Po raz kolejny  „ Why" jest szlachetne, ale realizacja już słabiutka. Jak zatem można zmienić branżę na lepsze? I czy to w ogóle możliwe? Czy IT w ogóle potrzebuje więcej kobiet?  Nasza branża na pewno potrzebuje więcej różnorodności. Światopoglądowej i talentowej. Szczerze mówiąc denerwują mnie argumenty w stylu  „ kobiety są bardziej empatyczne",  „ kobiety się lepiej komunikują",  „ kobietom łatwiej pracować z ludźmi". Płeć nie jest tutaj odpowiedzią, różnorodność jest. Ta różnorodność, która mieszka między uszami, nie między nogami. Często pewnie będzie przybierać postać płci, ale używając takich argumentów wpadamy z jedn

Powrót do pracy w trybie #slow

Obraz
 Przeszłam COVID-19. Ponoć miałam dużo szczęścia i lekki przebieg, chociaż była to i tak jedna z bardziej paskudnych rzeczy jakie mi się przydarzyły. Od pewnego czasu choruję grzecznie, tzn. leżę w łóżku albo chociaż pod kocem, jem rosół, piję herbatę i wypoczywam. Przy przeziębieniach to zazwyczaj trwa 2-3 dni, po czym powoli wracam do normalności. Covid zlał mi ponad tydzień w całość. Nie wiedziałam jaki jest dzień tygodnia, ani czy brałam dzisiaj witaminy, czy to może było wczoraj. Potworna słabość, ból absolutnie wszystkiego i możliwość skupienia się wyłącznie na kryminałach na Netflixie i królewskich dramach na YouTubie. O czytaniu nie ma mowy, o pracy tym bardziej. Po tygodniu zaczęło być lepiej. Przestało mnie wszystko boleć, chociaż pojawiło się mnóstwo innych dolegliwości jak kaszel czy katar. Powoli zaczęła mi też wracać możliwość skupienia, więc powoli zaczynałam pracować. Bardzo powoli. Zaraz przed chorobą miałam rozmowę na Clubhouse o budowaniu marki osobistej i dostałam p

Pierwsze eksperymenty z aplikacją Clubhouse...

Obraz
Trochę zwlekałam z instalacją i wejściem w świat nowej aplikacji Clubhouse. Było o niej dość głośno. Ponieważ spędziłam dłuższy czas na pracy w skupieniu, czułam się trochę tak jakby przez te kilka dni świat stanął na głowie a ja to przegapiłam. Pierwszy objaw FOMO (Fear of Missing Out). Kiedy już skończyłam moje zadania, zdobyłam zaproszenie i zaczęłam przyglądać się temu, co tam się dzieje. Jedni mówią, że to radio internetowe, inni że nowy IRC, jeszcze inni czekają aż moda przeminie i wrócimy do "normalności". Jak będzie? Przez kilka dni brałam udział w kilku spotkaniach. Podczas niektórych tylko słuchałam, w tych bardziej związanych z IT kilka razy zabrałam głos. To co bardzo mi się podoba do swoboda i szacunek. Ponieważ do aplikacji trzeba mieć zaproszenie i w dodatku podać numer telefonu, dyskusje są kulturalne. Nie ma miejsca na anonimowe komentarze, a aplikacja zapewnia cały zestaw walki z hejtem. Z drugiej strony, spotkania narazie rodzą się bardzo spontanicznie, cza

Jak się uczyć, żeby się nauczyć?

Obraz
 Kupujesz kolejną książkę i stawiasz na półce. Kupujesz kurs, dostajesz dostęp i postanawiasz, że zrealizujesz go, jak tylko przerobisz te, które już masz od dawna. Zbierasz materiały na dany temat, dodajesz do zakładek, kolekcjonujesz linki. Twoja lista TODO jest coraz dłuższa, a ty masz coraz większą świadomość ogromu rzeczy do nauczenia. Efekt? Paraliż i prokrastynacja, albo łykanie wiedzy wielkimi porcjami. Tak czy siak, po kilku tygodniach jesteś w jeszcze gorszym miejscu. Brzmi znajomo? Niech pierwszy rzuci komentarzem ten, kto nigdy nie kupił na zapas materiałów szkoleniowych. To, że chcemy się dużo uczyć to dobrze. Zawsze lepiej chcieć za dużo, niż nie chcieć się rozwijać wcale. Żeby jednak uczenie się nie było dla nas przytłaczającym obowiązkiem, a stało się ekscytującą przygodą, trzeba zadbać o kilka szczegółów.  Po pierwsze, wszystko po trochę. Jeśli w jeden dzień przeczytasz 300 stron technicznej książki, to jeśli jesteś zwykłym śmiertelnikiem, po kilku tygodniach zapomnisz

Jak ułatwić sobie pracę na 8 sposobów?

Obraz
Lubię to uczucie, kiedy wiem co mam robić i płynę. Można nazwać to zoną, flow, albo po prostu czystą przyjemnością pracy. Takiego stanu nie można jednak utrzymywać bez przerwy. Wydarza się życie i nasze plany na produktywne wykonywanie zadań biorą w łeb. Ale jest kilka sposobów, które mi pomagają w sprawniejszym skreślaniu zadań z listy. 1. Pomodoro. Stosuję pracę w dużym skupieniu przerywaną krótkimi przerwami. Przerwy wykorzystuję na zrobienie czegoś do picia, czy powieszenie prania. Ważne, żeby odejść od komputera, poruszać się, przeciągnąć. Staram się chociaż na chwilę spojrzeć na park w oddali, żeby dać odpocząć oczom.  2. Notes. Najlepiej papierowy. Jest dużo bardziej elastyczny, niż edytor tekstowy. Można rysować, zakreślać i doodlować. Myśli jakoś łatwiej się formułują, kiedy zapisuję je zanim przejdę do działania. Dzienne listy TODO też piszę na papierze dla wielkiej przyjemności ich skreślania. 3. Kaczuszka. Jest taki stan zapętlenia w głowie, kiedy już nie wiadomo co się r

Nie po to skończył*m informatykę, żeby rozmawiać z ludźmi?

Obraz
 "Nie po to skończył*m informatykę, żeby rozmawiać z ludźmi." To zdanie to najgłupsze i najbardziej szkodliwe tłumaczenie ignorancji wobec umiejętności miękkich. Słyszałam je zbyt wiele razy. Oczywiście przeważnie bywa wypowiadane jako żart, ale ten żart powtarzany w nieskończoność zasiewa nam w głowie ziarno.  Są projekty, które padły ze względu na źle dobraną technologię. Startupy, które zarżnął czysty kod. Projekty korporacyjne, które poślizgnęły się na niedojrzałych bibliotekach. Jednak to co kładzie większość projektów, to komunikacja. Niewłaściwie zebrane wymagania. Nieumiejętnie przekazane oczekiwania. Niewłaściwie przetestowany produkt. I wreszcie, mój ulubieniec: kod który robi coś innego, niż powinien. Perła w koronie inżynierów dumnie zasiadających w swoich piwnicach. Piwnicach mentalnych. Skąd się to bierze? Z procesów. Bez względu na to, czy pracujemy w dużym korpo, czy małej firmie mamy jakieś procesy, zwyczaje i sposoby rozwiązywania problemów. To nie są wyryte

Dlaczego wrzesień jest lepszy od stycznia?

Obraz
Początek września był zawsze dla mnie bardzo ważny. Ważniejszy niż początek stycznia. To czas nowych wyzwań, projektów i kluczowych decyzji przed zimowym wyciszeniem. Może jestem dziwna, ale zawsze lubiłam powrót do szkoły. Nowe zeszyty do zapisania, nowe pachnące książki, nowa energia, nowe możliwości. Czas po wakacjach ma to do siebie, że jesteśmy wypoczęci, opaleni (uzupełniona witamina D) i pozytywnie nastawieni do przyszłości. Nie ma natomiast tych oczekiwań, co na przełomie roku kalendarzowego. To doskonały czas, żeby na spokojnie i po ciuchu zmieniać swoje życie. Dodatkowo, mamy w sobie więcej optymizmu, niż w styczniu. Myślimy bardziej zamaszyście. Warto to wykorzystać i zaplanować czas do następnych wakacji i wymarzony odpoczynek.  Może się zdarzyć, że jakaś pandemia pokrzyżuje nam plany, ale to nic. Dostosujemy się. W tamtym roku o tej porze pakowałam sakwę na wyjazd do Czarnogóry. W tym roku był Bałtyk i Bieszczady. Może będzie jeszcze Białowieża. Nie narzekam. Początek wrze