Async Remote: sprinty, project management i depresja
Kiedy zaczęłam czytać Async Remote, już na początku uderzyło mnie coś, na co wcześniej nie zwracałam uwagi. Mimo kilkuletnich doświadczeń ze SCRUM'em, nigdy nie zauważyłam niszczącej mocy słowa sprint . Faktycznie jest tak, że kiedy scrumowy sprint się kończy, to od razu zaczynamy następny. Niektóre zespoły mają nawet demo, retrospektywę i planowanie tego samego dnia. Wrażenie ciągłego pośpiechu może i powoduje ekscytację i poczucie produktywności, ale na dłuższą metę bardzo męczy. Bo, jak po każdym sprincie, należy się długi odpoczynek, czas na regenerację mięśni i przewietrzenie głowy. Inaczej możemy doprowadzić do wypalenia. Jest jeszcze jedna nienaturalna rzecz w sprintach, czyli podział pracy. Zazwyczaj nie zaczynami, ani nie kończymy zadań w tym samym momencie, a do tego jesteśmy zmuszeni. Może to powodować frustracje, a nawet wzajemne obwinianie w przypadku "niedowiezionego" sprintu. Ciekawe jest też podejście autorów książki do składu i obowiązków zespołu. Dopi...