Tygodniowe wyzwanie: życie bez kawy

Od czasu do czasu robię sobie kawowy detoks. Nie wiem, czy bardziej ze względów zdrowotnych, czy może sprawdzam swoją silną wolę. Bez względu na motywację jest to dla mnie bardzo trudne. Nie tylko zmagam się z popołudniowymi migrenami (uzależnienie organizmu), ale przede wszystkim mam nieustanną ochotę na zrobienie sobie i wypicie pysznej kawy (ceremonia parzenia i nawyk samego picia). Mimo wszystko polecam takie wyzwanie, bo wraca wiara w panowanie nad swoim życiem. Możesz się też dowiedzieć, jak tak naprawdę myślisz. Na mnie kawa działa z wielką mocą (nie mogę przekraczać dawki dwóch espresso dziennie (no 3 jak jest bardzo źle, niskie ciśnienie i ogólna niemoc życiowa) i czasem się zastanawiam, czy ten szmaragdowy GitHub to jest robota Oli, czy bardziej kofeiny...

Pierwsze trzy dni są najgorsze. Człowiek nagle opada z sił, jest słaby, zdekoncentrowany, śpiący. To skutek braku blokady dla adenozyny, o której pisałam we wpisie o śnie. Ja zaczęłam swój detoks w piątek, pracując z domu i nie planowałam jakoś ambitnie weekendu. Było mi więc łatwiej przejść przez te najtrudniejsze dni. Mogłam sobie zrobić drzemkę w każdym momencie (power nap jest trochę jak filiżanka kawy) i iść spać o 20. W nowy tydzień weszłam już w pełni energii i sił umysłowych. Lepiej spałam, wstawałam przed budzikiem i ogólnie czułam się żywsza. To się też złożyło w czasie z turbo wyżem (ponad 1040 hPa - tak jestem meteopatą), ale wierzę, że tak działa mój organizm "oczyszczony" z kofeiny. 

Reszta tygodnia była całkiem znośna, rano piłam inkę, złote mleko, albo kakao, bo nawyk pozostał. Czasem piłam czarną, albo zieloną herbatę, ale ogólnie przeżyłam ten czas bez większych turbulencji. Kryzys przyszedł, kiedy spadło ciśnienie, a ja musiałam napisać testy w C# do słabo testowalnego kodu. Legacy kod niszczy każdego! Ale po kawie jakoś poszło, kofeina to takie trochę granie w życie na kodach. Niby nie daje takiej samej satysfakcji, ale jak raz spróbujesz to wracasz to tego sposobu w chwilach słabości. 



Taką kawę (bardzo mleczną) piję bardzo rzadko, z reguły na festiwalach, na codzień przygotowuję sobie alternatywy, typu AeroPress, drip, w pracy pijemy przelewy na bazie ziaren z wrocławskiej Figa Coffee. Tym trudniej jest porzucić takie rytuały. Mimo wszystko, polecam każdemu taki tygodniowy detoks, choćby po to, żeby sprawdzić, czy jeszcze się da. Jeśli nie pijesz kawy, to może być coś innego, co robisz codziennie, a co daje Ci super moc (może poza snem). Przynosi to niesamowitą satysfakcję i spojrzenie na nawyki z dystansu.

Komentarze

  1. > Kryzys przyszedł, kiedy spadło ciśnienie, a ja musiałam napisać testy w C# do słabo testowalnego kodu.

    Na to, to nawet setka kawówki nie da rady.

    OdpowiedzUsuń
  2. Parę razy próbowałem ograniczyć spożycie, ale chyba jednak nie chce mi się męczyć. Dołek jest zbyt głęboki, szkoda nerwów i czasu.

    W herbacie i kakao też jest kofeina. Może i mniej, ale na głodzie może robić dużą różnicę. Za to alternatywy z reguły mają dużo więcej kofeiny niż espresso (dłuższa ekstrakcja), więc ten dzienny limit chyba nie jest u ciebie aż tak nisko. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, jest to małe oszustwo, na codzień właściwie nie piję czarnej herbaty. Znam Włocha, który potrafi wypić 17 espresso dziennie, więc jestem małym kawowym mikim ciągle 😀

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jeśli jesteś najmądrzejszą osobą w pokoju, to jak najszybciej zmień pokój!

Kto jest bardziej inteligentny od Ciebie?

Fastline dla kobiet w IT? Nie, dziękuję.